piątek, 23 grudnia 2016

Rozdział 8 ,, Forever''

*** JUSTINS POV***

Następnego dnia  byłem strasznie podekscytowany dzisiejszym spotkaniem z Cassie. Niby taka mała rzecz a jednak poprawiła mi humor po wczorajszej awanturze z Natt. Jak się okazało ciąża jest zagrożona, przez głupotę mojej obecnej narzeczonej.  Jestem na nią tak cholernie zły ale dla niej to nie robi chyba żadnej różnicy. Stwierdziłem że  od dzisiaj nie będzie dostawać takiej ilości pieniędzy jak dotychczas, bo przez te pieniądze było ją stać na wszystko i z tego korzystała.
-Gdzie się wybierasz tak wcześnie?- Usłyszałem nagle głos Natalie za moimi plecami kiedy się perfumowałem.
-Wychodzę się spotkać ze starym znajomym- Odpowiedziałem podchodząc do  szafki na której leżał mój zegarek. Założyłem go.
- Pewnie lecisz do swojej kochanki!- Wysyczała w moją stronę  a ja stanąłem jak słup. Musiałem grać póki co. Ona nie mogła dowiedzieć się że naprawdę mam kogoś.
- Idź się prześpij bo widzę że lewą nogą wstalaś- Odpowiedziałem jej nie wzruszony kompletnie jej słowami. UBRANY wyszedłem z pokoju kierując sie do drzwi. Miałem nadzieję że dzisiejszy dzień z Cass na się uda, bo naprawdę zależy mi na tej dziewczynie. Wchodząc do samochodu  od razu wybrałem jej numer i do niej zadzwoniłem.
- Tak słucham?- Usłyszałem jej cudowny głos i nagle usmiech zagościł na mojej twarzy.
- Jestem w drodze po ciebie myszko. Ruszaj swoją piękną pupę i bądź za 10 minut   gotowa- Powiedziałem rozłączając się. Minęło około 15 minut i już byłem pod domem Cassie. Siedziałem w aucie patrząc w jej okna.  Chwile tak czekałem aż Wyszła. Na ramionach miała skórzaną kurtkę a w ręku torebkę. Wyglądała cudownie z resztą jak zwykle.
-Cześć- Powiedziała ospale wsiadając do samochodu. Obróciła się twarzą w moją stronę i powoli złączyła nasze usta, pogłębiłem pocałunek  głaszcząc je udo dłonią.
-Hej- Odpowiedziałem oblizując subtelnie usta.
- Będziesz się tak na mnie patrzył czy w końcu ruszysz- Zaśmiała się w moją strone zapinając pas. Uśmiechnąłem się po czym odpaliłem auto i ruszyłem.
-Gdzie jedziemy?- Zapytała cicho spoglądając na krajobraz za oknem.
- Do centrum- Odpowiedziałem uśmiechają się - Trzeba ci kupić coś nowego
- Nie.. Justin
-Nie masz nic do gadania w tej kwestii Cass,  Jasmine dokucza ci za twoje ciuchy, więc zrobimy coś żeby pokazać jej że przy tobie wygląda jak totalne zero- Odpowiedziałem uśmiechając się do niej delikatnie. Odpaliłem samochód ruszając w stronę centrum za miastem.
- Justin ja nie potrzebuje od ciebie niczego.. Nie na tym mi zależy przecież wiesz..- Powiedziała Cassie skrobiąc swoje paznokcie. Wiedziałem, że ona tego tak naprawdę nie potrzebuje, ale chciałem to dla niej zrobić bo miałem mnóstwo kasy którą Natalie codziennie wydawała na jakieś niepotrzebne gówna, a Cass tego potrzebowała i oboje o tym wiedzieliśmy.
- Skarbie pozwól to dla siebie zrobić, przecież oboje wiemy, że mam kasę na to wszystko..- Powiedziałem patrząc na nią i delikatnie pomasowałem jej kolano na co dziewczyna spojrzała się i delikatnie przytaknęła.
***Cassie's Pov***
Dojechaliśmy pod Centrum i od razu Justin zaczął ciągnąć mnie do sklepów. Byłam mu cholernie wdzięczna za wszystko co dla mnie robi, był tak strasznie hojny i troskliwy. Wiedział jakie mam problemy i za wszelką cenę starał się dla mnie zrobić wszystko, byleby mi żyło się lepiej.. Ale ja tego nie potrzebowałam.Tak naprawdę potrzebowałam tylko go przy swoim boku, nic więcej.
- Kochanie, może weźmiemy coś dla twojego brata? Myślę, że na pewno się też ucieszy- Powiedział Justin patrząc na Zegarki.
- Juss.. Obiecaj, że będę mogła ci oddać wszystkie te pieniądze.. Jak dostanę prace, to zacznę ci oddawać- Powiedziałam ale chłopak nie zareagował. Wział Czarny dość sportowy zegarek i tylko śmiejąc się odpowiedział coś w stylu- Mi też się ten podoba- Po czym poszedł w stronę kasy i go kupił.
Chodząc po sklepach rozmawialiśmy o wszystkim i poczułam się trochę lepiej.. Pozwoliłam się obdarowywać ale starałam się wybierać te tańsze rzeczy. Obładowana torbami po pachy w raz z Justinem poszłam coś zjeść. Zjedliśmy razem naleśniki i ruszyliśmy do auta. Kiedy już wpakowaliśmy wszystkie rzeczy ruszyliśmy w stronę naszego miasta.
-Justin.. Wczoraj tak szybko pojechałeś i chciałam się zapytać tylko jak z Natalie- Zapytałam niepewnie patrząc się na chłopaka. Widziałam jak się delikatnie spiął.
- Szkoda gadać.. Przez niedbalstwo Natalie ciąża jest zagrożona.. Ja po prostu czekam do porodu.. Chcę jej odebrać prawa rodzicielskie, bo wiem, że jest ze mną tylko dla kasy- Mruknął
- Dobrze wiesz jakie ja mam o tym zdanie. Z jednej strony  to twoje dziecko i nie chce abyś musiał komplikować jej życie przeze mnie..
- To nie przez ciebie Cass, Ja po prostu jej już nie kocham. Ona dba tylko o moją złotą kartę a nasze dziecko, które nosi pod piersią traktuje drugorzędnie. Wiem, że kocham naszą córeczkę już teraz, ale nie mogę udawać szczęśliwej rodziny z nią.- Syknął Stając pod moim domem.
- Rozumiem.. Cokolwiek zrobisz, to ja zawsze postaram się być przy tobie i cie wspierać.. Pamiętaj o tym..
Jestem ci strasznie wdzięczna za to co dla mnie robisz, za te prezenty i nie tylko.. Czuje się przy tobie strasznie dobrze i bezpiecznie. Dziękuje Ci za To Justin- Powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy po czym zbliżyłam się dając mu buziaka, który przerodził się w namiętny pocałunek. Oddałam się chwili kładąc dłoń na karku chłopaka. Mężczyzna mruknął cicho kiedy dostał sms'a i powoli z niechęcią odsunął się ode mnie.
- To ona?-Zapytałam a chłopak przytaknął
- Nic ważnego, napisała żebym kupił jej po drodze lody truskawkowe- Przewrócił oczami a ja zaśmiałam się wyobrażając sobie chłopaka, który spełnia wszystkie zachcianki ciężarnej kobiety.
- Będę już lecieć. Widzimy się jutro w szkolę Panie Bieber- Zaśmiałam się podkreślając Per Pan. Justin zaśmiał się tylko po czym pomógł mi zabrać rzeczy z auta i bardzo kochanymi słowami  i pocałunkiem pożegnał mnie. Weszłam do domu i cieszyłam się, że jestem sama. Widziałam tylko buty mojego brata więc szybko wbiegłam do siebie do sypialni od razu rozpakowując rzeczy i wkładając je starannie do szafki. Wzięłam zegarek i poszłam do Connora.
- Nie wiedziałem, że już przyszłaś- uśmiechnął się do mnie   delikatnie robiąc mi miejsce na łóżku. Od razu usiadłam dając chłopakowi pudełko z zegarkiem.
- To prezent od Justina dla ciebie. Kazał mi przeprosić, że wyrywa ci siostrę- Zaśmiałam się cicho.
- Jest mega serio.. Ale musiał kosztować dużo kasy.. - Odpowiedział Tak naprawdę będąc mega zadowolony.
- On po prostu  ma kasę i chce nam pomóc.. wiem, że nie powinnam od niego nic przyjmować, ale nie daje za wygraną, chce nam obojgu pomóc..
- Dopóki cie uszczęśliwia to dobrze wiesz, że będę to akceptował, ale jeśli cię zrani, to wepchnę mu ten zegarek w dupe- Zaśmiał się głaszcząc moje ramie.
_________________________________________________________________________________
Witam!
Wróciłam po tak długim czasie, ale niestety sama, bez Izy.. 
Wracam do pisania bloga i mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze zerka.
JEŚLI KTOŚ TO WIDZI TO NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ PO SOBIE



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz