piątek, 23 grudnia 2016

Rozdział 8 ,, Forever''

*** JUSTINS POV***

Następnego dnia  byłem strasznie podekscytowany dzisiejszym spotkaniem z Cassie. Niby taka mała rzecz a jednak poprawiła mi humor po wczorajszej awanturze z Natt. Jak się okazało ciąża jest zagrożona, przez głupotę mojej obecnej narzeczonej.  Jestem na nią tak cholernie zły ale dla niej to nie robi chyba żadnej różnicy. Stwierdziłem że  od dzisiaj nie będzie dostawać takiej ilości pieniędzy jak dotychczas, bo przez te pieniądze było ją stać na wszystko i z tego korzystała.
-Gdzie się wybierasz tak wcześnie?- Usłyszałem nagle głos Natalie za moimi plecami kiedy się perfumowałem.
-Wychodzę się spotkać ze starym znajomym- Odpowiedziałem podchodząc do  szafki na której leżał mój zegarek. Założyłem go.
- Pewnie lecisz do swojej kochanki!- Wysyczała w moją stronę  a ja stanąłem jak słup. Musiałem grać póki co. Ona nie mogła dowiedzieć się że naprawdę mam kogoś.
- Idź się prześpij bo widzę że lewą nogą wstalaś- Odpowiedziałem jej nie wzruszony kompletnie jej słowami. UBRANY wyszedłem z pokoju kierując sie do drzwi. Miałem nadzieję że dzisiejszy dzień z Cass na się uda, bo naprawdę zależy mi na tej dziewczynie. Wchodząc do samochodu  od razu wybrałem jej numer i do niej zadzwoniłem.
- Tak słucham?- Usłyszałem jej cudowny głos i nagle usmiech zagościł na mojej twarzy.
- Jestem w drodze po ciebie myszko. Ruszaj swoją piękną pupę i bądź za 10 minut   gotowa- Powiedziałem rozłączając się. Minęło około 15 minut i już byłem pod domem Cassie. Siedziałem w aucie patrząc w jej okna.  Chwile tak czekałem aż Wyszła. Na ramionach miała skórzaną kurtkę a w ręku torebkę. Wyglądała cudownie z resztą jak zwykle.
-Cześć- Powiedziała ospale wsiadając do samochodu. Obróciła się twarzą w moją stronę i powoli złączyła nasze usta, pogłębiłem pocałunek  głaszcząc je udo dłonią.
-Hej- Odpowiedziałem oblizując subtelnie usta.
- Będziesz się tak na mnie patrzył czy w końcu ruszysz- Zaśmiała się w moją strone zapinając pas. Uśmiechnąłem się po czym odpaliłem auto i ruszyłem.
-Gdzie jedziemy?- Zapytała cicho spoglądając na krajobraz za oknem.
- Do centrum- Odpowiedziałem uśmiechają się - Trzeba ci kupić coś nowego
- Nie.. Justin
-Nie masz nic do gadania w tej kwestii Cass,  Jasmine dokucza ci za twoje ciuchy, więc zrobimy coś żeby pokazać jej że przy tobie wygląda jak totalne zero- Odpowiedziałem uśmiechając się do niej delikatnie. Odpaliłem samochód ruszając w stronę centrum za miastem.
- Justin ja nie potrzebuje od ciebie niczego.. Nie na tym mi zależy przecież wiesz..- Powiedziała Cassie skrobiąc swoje paznokcie. Wiedziałem, że ona tego tak naprawdę nie potrzebuje, ale chciałem to dla niej zrobić bo miałem mnóstwo kasy którą Natalie codziennie wydawała na jakieś niepotrzebne gówna, a Cass tego potrzebowała i oboje o tym wiedzieliśmy.
- Skarbie pozwól to dla siebie zrobić, przecież oboje wiemy, że mam kasę na to wszystko..- Powiedziałem patrząc na nią i delikatnie pomasowałem jej kolano na co dziewczyna spojrzała się i delikatnie przytaknęła.
***Cassie's Pov***
Dojechaliśmy pod Centrum i od razu Justin zaczął ciągnąć mnie do sklepów. Byłam mu cholernie wdzięczna za wszystko co dla mnie robi, był tak strasznie hojny i troskliwy. Wiedział jakie mam problemy i za wszelką cenę starał się dla mnie zrobić wszystko, byleby mi żyło się lepiej.. Ale ja tego nie potrzebowałam.Tak naprawdę potrzebowałam tylko go przy swoim boku, nic więcej.
- Kochanie, może weźmiemy coś dla twojego brata? Myślę, że na pewno się też ucieszy- Powiedział Justin patrząc na Zegarki.
- Juss.. Obiecaj, że będę mogła ci oddać wszystkie te pieniądze.. Jak dostanę prace, to zacznę ci oddawać- Powiedziałam ale chłopak nie zareagował. Wział Czarny dość sportowy zegarek i tylko śmiejąc się odpowiedział coś w stylu- Mi też się ten podoba- Po czym poszedł w stronę kasy i go kupił.
Chodząc po sklepach rozmawialiśmy o wszystkim i poczułam się trochę lepiej.. Pozwoliłam się obdarowywać ale starałam się wybierać te tańsze rzeczy. Obładowana torbami po pachy w raz z Justinem poszłam coś zjeść. Zjedliśmy razem naleśniki i ruszyliśmy do auta. Kiedy już wpakowaliśmy wszystkie rzeczy ruszyliśmy w stronę naszego miasta.
-Justin.. Wczoraj tak szybko pojechałeś i chciałam się zapytać tylko jak z Natalie- Zapytałam niepewnie patrząc się na chłopaka. Widziałam jak się delikatnie spiął.
- Szkoda gadać.. Przez niedbalstwo Natalie ciąża jest zagrożona.. Ja po prostu czekam do porodu.. Chcę jej odebrać prawa rodzicielskie, bo wiem, że jest ze mną tylko dla kasy- Mruknął
- Dobrze wiesz jakie ja mam o tym zdanie. Z jednej strony  to twoje dziecko i nie chce abyś musiał komplikować jej życie przeze mnie..
- To nie przez ciebie Cass, Ja po prostu jej już nie kocham. Ona dba tylko o moją złotą kartę a nasze dziecko, które nosi pod piersią traktuje drugorzędnie. Wiem, że kocham naszą córeczkę już teraz, ale nie mogę udawać szczęśliwej rodziny z nią.- Syknął Stając pod moim domem.
- Rozumiem.. Cokolwiek zrobisz, to ja zawsze postaram się być przy tobie i cie wspierać.. Pamiętaj o tym..
Jestem ci strasznie wdzięczna za to co dla mnie robisz, za te prezenty i nie tylko.. Czuje się przy tobie strasznie dobrze i bezpiecznie. Dziękuje Ci za To Justin- Powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy po czym zbliżyłam się dając mu buziaka, który przerodził się w namiętny pocałunek. Oddałam się chwili kładąc dłoń na karku chłopaka. Mężczyzna mruknął cicho kiedy dostał sms'a i powoli z niechęcią odsunął się ode mnie.
- To ona?-Zapytałam a chłopak przytaknął
- Nic ważnego, napisała żebym kupił jej po drodze lody truskawkowe- Przewrócił oczami a ja zaśmiałam się wyobrażając sobie chłopaka, który spełnia wszystkie zachcianki ciężarnej kobiety.
- Będę już lecieć. Widzimy się jutro w szkolę Panie Bieber- Zaśmiałam się podkreślając Per Pan. Justin zaśmiał się tylko po czym pomógł mi zabrać rzeczy z auta i bardzo kochanymi słowami  i pocałunkiem pożegnał mnie. Weszłam do domu i cieszyłam się, że jestem sama. Widziałam tylko buty mojego brata więc szybko wbiegłam do siebie do sypialni od razu rozpakowując rzeczy i wkładając je starannie do szafki. Wzięłam zegarek i poszłam do Connora.
- Nie wiedziałem, że już przyszłaś- uśmiechnął się do mnie   delikatnie robiąc mi miejsce na łóżku. Od razu usiadłam dając chłopakowi pudełko z zegarkiem.
- To prezent od Justina dla ciebie. Kazał mi przeprosić, że wyrywa ci siostrę- Zaśmiałam się cicho.
- Jest mega serio.. Ale musiał kosztować dużo kasy.. - Odpowiedział Tak naprawdę będąc mega zadowolony.
- On po prostu  ma kasę i chce nam pomóc.. wiem, że nie powinnam od niego nic przyjmować, ale nie daje za wygraną, chce nam obojgu pomóc..
- Dopóki cie uszczęśliwia to dobrze wiesz, że będę to akceptował, ale jeśli cię zrani, to wepchnę mu ten zegarek w dupe- Zaśmiał się głaszcząc moje ramie.
_________________________________________________________________________________
Witam!
Wróciłam po tak długim czasie, ale niestety sama, bez Izy.. 
Wracam do pisania bloga i mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze zerka.
JEŚLI KTOŚ TO WIDZI TO NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ PO SOBIE



wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 7 ''Zostałam Sama''

- To jak idziemy do Hotelu tak jak wczoraj proponowałem?- Zapytał Justin w dalszym ciągu trzymając mnie w swoich ramionach.

- Czy to jest randka panie Bieber?- Zapytałam patrząc mu się głęboko w oczy.

- Tylko jeśli chcesz- Uśmiechnął się na co przygryzłam wargę. Chłopak wziął swoją teczkę do której schował  sprawdziany uczniów i zamknął ją.

- A więc chodźmy- Powiedział otwierają mi drzwi. Razem skierowaliśmy się do jego Land rovera. Justin odpalił samochód wyjeżdżając z parkingu.

- Twoja narzeczona nic nie podejrzewa?- Palnęłam nawet nie myśląc. Skarciłam się w myślach widząc napinające się mięśnie Justina.

- Przepraszam, nie powinnam- Wyszeptałam.

- Zerwę z nią, obiecuję Ci ale potrzebuję czasu. Czekam na odpowiedni moment, od dawna nam sie nie układa- Powiedział głaszcząc wolną ręką moje udo.

-Nie chodzi o to, ja po prostu dużo o tym myślę.. Może lepiej skończmy ten temat.

- Jesteśmy na miejscu.. Słuchaj Cassie zależy mi na tobie, chcę spędzić z tobą miło czas proszę po prostu daj mi czas - Mruknął patrząc głęboko w moje oczy.  Nie czekając ani chwili dłużej złączyłam nasze usta w pocałunku.

- Masz takie słodkie usta- Wyszeptał wprost do mojego ucha przygryzając jego płatek. Zachichotałam cicho.

- Chodźmy do środka-Odpowiedział po czym wyszedł z samochodu i otworzył drzwi z mojej strony. Jaki dżentelmen. Weszliśmy razem do hotelu uprzednio zamawiając pokój. W windzie cały czas ze sobą rozmawialiśmy. Weszliśmy do pokoju który miał bogatsze wnętrze niż cały mój dom.

- Jak tu jest pięknie- Powiedziałam z podziwem rozglądając sie dookoła. Wiedzialam ze było go na to wszystko stać, wyglądał na bogatego. Caly czas trzymał mnie za rękę.

-Jesteś głodna?- Zapytał  siadając  obok mnie na łóżku.

- Nie, niedawno jadłam śniadanie- Uśmiechnęłam się leciutko.- Opowiedz mi coś o sobie proszę

- O mnie? A co byś chciała wiedzieć?- Zapytał głaszcząc dłonią mój policzek. Jego spojrzenie było tak intensywne   a zarazem tak łagodne że nie wiedziałam w pełni o czym może w tej chwili myśleć.

- Opowiedz mi o swoim dzieciństwie zainteresowaniach  o tym jak zostałeś nauczycielem. Chcę cię lepiej poznać.

-  A więc.  Kiedy miałem 3 lata moja prawdziwa matka zmarła. Była narkomanką i po prostu przedawkowała. Nie wiem kim był mój prawdziwy ojciec i nigdy nawet nie próbowałem go odnaleźć, myślę że on także nigdy nie próbował. W końcu po co szukać kogoś kto cię dobrowolnie zostawił.  Przez 6 lat byłem w domu dziecka. Inne dzieciaki ze szkoły zawsze się ze mnie wyśmiewały, gnębiły mnie i czasami nawet oberwało mi się w sumie bez powodu.Mając 9 lat zostałem adoptowany przez małżeństwo  z dwojgiem dzieci.  Nie byliśmy najbogatsi ale też nie klepaliśmy większej biedy. Moja obecna matka Dakota i ojciec Christian zawsze starali się zapewnić mi wszystko co najlepsze.  Niedawno zmarł mój wujek. Był  miliarderem bez dzieci żony czy innej bliskiej rodziny. W czasie choroby często go odwiedzałem, pomagałem mu. Był dla mnie bardzo ważny jak przyjaciel i kiedy odszedł zostawił mi w spadku wszystkie swoje pieniądze posiadłość w której mieszkał samochody i firmę. Wtedy właśnie poznałem Natalie.. - Na samą myśl o jego narzeczonej zrobiło mi się smutno. Spuściłam głowę ściągając dłoń Justina z mojego policzka.

- Cass, proszę cię już to przerabialiśmy. Obiecuję ci że już niedługo z nią  zerwę ale to nie jest takie łatwe..

- Co nie jest łatwe?  Dlaczego tak ciężko ci jest z nią zerwać skoro  między wami od dawna się nie układa?

- Spodziewamy się dziecka- Powiedział tak nagle że wręcz myślałam że się przesłyszałam. Nie panowałam nad emocjami dlatego już po chwili moje oczy zaszły łzami. - Nie płacz proszę. Malutka proszę nie płacz- Wyszeptał wtulając moje ciało w swoje.  Usiadłam mu na kolanach po czym delikatnie wpiłam się w jego usta.

- Nie możesz jej zostawić- Powiedziałam po chwili stając na nogi.- To twoja narzeczona i dziecko.. Musimy to skończyć- Mruknęłam cicho łapiąc za płaszcz.

- Nie, nie możemy tego skończyć. Nic do niej nie czuje. Czuję że ona jest ze mną tylko dla pieniędzy! Przecież sam też dam radę wychować to dziecko. Jesteś dla mnie ważna proszę cię nie odchodź- Powiedział przyciągając mnie nagle do siebie. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach a usta na mojej szyi.

-Justin nie chcę psuć temu dziecku rodziny.. - Wyszeptałam kiedy mężczyzna dalej delektował się moją szyją.

-  Nic nie zepsujesz, jedyne kogo będzie mógł lub mogła winić to mnie. To mój wybór, nie chcę być z kimś kogo nie kocham.
*** JUSTIN'S POV***
Powiedziałem prawdę. Z Natalie od dawna mi się nie układa i jedyne co nas łączy to nasze nie narodzone dziecko. Zauroczyłem się tą malutką Cassie, jej piękne piwne oczy i doskonałe usta. 
Po chwili  pochyliłem się nad dziewczyną i z delikatnością wpiłem się w jej wargi. Dziewczyna stanęła na palcach wplątując w trakcie pocałunku dłonie w moje włosy. Mruknąłem jej w usta kiedy pociągnęła za końcówki moich idealnie ułożonych włosów. Podniosłem dziewczynę by chwilę później ułożyć ją na łóżku. Zawisłem nad nią przenosząc usta na szyje szatynki, wessałem się  pozostawiając po sobie malinkę. Cass wiła się pode mną z rozkoszy co dawało mi cholerną satysfakcje.  Na chwilę się odsunąłem by już po chwili zrzucić z siebie koszulę. Moje usta ponownie wpiły się w jej. Wszystko było w tym momencie idealne gdyby nie przerywający nam telefon. 

- Odbierz-Mruknęła Dziewczyna  odsuwając się ode mnie. Niechętnie  sięgnąłem po telefon. Natalie.

-  Co się stało Nat?-  Zapytałem słysząc po drugiej stronie niepokojące oddechy.
-Justin mam straszne skurczę- Zapłakała głęboko oddychając.
- Przecież to dopiero  7 miesiąc, do cholery  miałaś odpoczywać- Podniosłem ton.
- Musiałam wyskoczyć do fryzjera i kosmetyczki. Justin przyjedź proszę.
- Już jadę- Mruknąłem po czym się rozłączyłem. Spojrzałem na Cass która w tej chwili  podnosiła się z łóżka.

- Muszę jechać do Natalie coś nie tak z dzieckiem- Szepnąłem do jej ucha składając na jej czole muśnięcie. Dziewczyna pokiwała głową ubierając płaszcz.  Założyłem szybko koszulę i poprawiłem krawat.
- Odwiozę cię do domu malutka i jutro się spotkamy. Będziemy mieli cały dzień tylko i wyłącznie dla siebie- Przygryzłem zmysłowo płatek jej ucha uśmiechając  się delikatnie.

-Obiecujesz?- Zapytała smutno kładąc ręce na moim karku.

- Obiecuje- Musnąłem jej usta po czym przygryzłem jej wargę.
_________________________________________________________________________________
HEEJ <3
MAMY NOWY ROZDZIAŁ! 
WIEMY ŻE DAWNO NIE BYŁO ALE MIAŁYŚMY MAŁO CZASU PRZEZ CAŁY LUTY MNIE NIE BYŁO WIĘC NIE MIAŁAM DOSTĘPU DO INTERNETU.
POSTARAM SIĘ DODAĆ NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA TYDZIEŃ :)



piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 6 ''Pieprzona Dziwka''

Oboje z Justinem byliśmy bez ubrań, zupełnie nadzy  całując się bez opamiętania. Jego usta na mojej szyi i moje ciche pojękiwanie. Rozkosz była rozczuwalna między nami wszystko było idealnie aż do czasu kiedy drzwi nagle się otworzyły a w nich stanął Connor.

- Przyszedłem po.. Co tu się do jasnej cholery dzieje?!- Ryknął w szoku kiedy na nas spojrzał. Szybko złapałam za swoją bielizne i w pośpiechu zaczęłam się ubierać.

- Ja.. Connor to nie tak jak myślisz- wyjąkałam.  Chłopak podszedł do mnie i mocno mną szarpnął.

- Co jest kurwa nie tak jak myślę? Moja siostra po lekcjach  puszcza się  z nauczycielem i robi z siebie dziwkę- Krzyknął szarpiąc mną na wszytskie strony.

- Przestań nią szarpać. Ona sie nie puszcza ze mną, poniosło nas i poszliśmy za daleko- Powiedział Justin starając się by być spokojnym, plułam sobie w twarz za to że mimo tej sytuacji nadal miałam na niego ochote.

- Ona jest niepełnoletnia! Jak możecie pieprzyć się w szkole, gdzie każdy mógłby tutaj wejść. Nie spodziewałem się tego po tobie Cass, myślałem że jesteś inna..- Powiedział rozczarowany  po czym dodał.

 - Czekam przed drzwiami, ubierz się i jedziemy do domu.- Kiedy tylko wyszedł z klasy moje oczy zaszły łzami. Nazwał mnie dziwką, ale nie powinnam się dziwić, przecież widział mnie w takiej a nie innej sytuacji. Z zamyśleń wyrwały mnie silnie oplatające ramiona.

- Spokojnie kochanie. Musisz się uspokoić- Wyszeptał kiedy dostawałam ataku paniki. Zaczęłam się dławić płaczem co powoli utrudniało mi oddychanie.

- Weź głęboki wdech i wydech- Szeptał tuż do mojego ucha patrząc mi się prosto w oczy. Był zmartwiony jak i spięty, widziałam że tak samo jak ja sie bał..wszytsko mogło ujrzeć światło dzienne, gdy na niego spojrzałam ujrzałąm troske w oczach. Wykonałam jego polecenia i starałam się uspokoić. Już po chwili mogłam spokojnie oddychać. Justin pocałował mnie szybko w czoło po czym założył marynarkę.

- Przepraszam Cie za  to że teraz przeze mnie będziesz mieć problemy z bratem- Wziął moje dłonie w swoje całując je po obu stronach. Martwił się i czuł się winny przez to co zrobiliśmy, przejął sie mną, ale w głebi wiedziałam przejął sie swoim losem.

- Będzie dobrze, nie martw się. Spotkamy się jutro- Wyszeptałam stając na palcach i delikatnie łącząc nasze usta. Mężczyzna odwzajemnił pocałunek, to było złe, ale...

- Nie mogę doczekać się jutra, może pojedziemy do hotelu? Zjemy jakiś obiad i spędzimy wspólnie trochę czasu?- Zaproponował.

- Zastanowię się nad tym dobrze? Muszę już iść, nie chce mieć jeszcze większych problemów- Powiedziałam obdarzajać go ciepłym uśmiechem zanim wyszłam z klasy. Con stał patrząc w komórkę, kiedy mnie zauważył schował telefon do kieszeni. Bez słowa wyszedł ze szkoły a ja tuż za nim.

- Mogę wytłumaczyć ci to wszystko? Nie chce żebyś uważał mnie za to za co w tej chwili uważasz- Wyszeptałam kiedy oboje siedzieliśmy w aucie. Mój brat spojrzał na mnie po czym przytaknął.

- Nie wiem co chcesz tłumaczyć bo wszystko widziałem ale proszę bardzo.

- Justin jest moim nauczycielem i  masz racje prawie mnie rozdziewiczył ale  po prostu nas poniosło. Kurde jakby to powiedzieć...czuje coś do niego, on do mnie też, wiem że to niewiarygodne ale jednak się zdarzyło. Pomagał mi kiedy wszyscy się ze mnie wyśmiewali. Zbliżyliśmy się do siebie kiedy Jasmine  wyrzuciła mnie z szatni tylko w majtkach, zabrała mi stanik. Zrobiła to specjalnie  by mnie upokorzyć przy Justinie i chłopakach z klasy. Wtedy właśnie on zabrał mnie do kozy. Tam zaczęliśmy rozmawiać, powiedziałam mu wszystko i okazało się że on też miał podobnie w dzieciństwie. Bardzo się do siebie  zbliżyliśmy, zależy mi na nim Connor. Pierwszy raz na prawdę znalazłam kogoś  kto mnie rozumie, kogoś z kim mogę się dogadać. Znalazłam mężczyznę z którym chce być i proszę uszanuj to. Jestem przy nim szczęśliwa, jak nigdy w życiu. Czuję że go kocham- Skończyłam a moje oczy sie zaszkliły. Wytarłam kolejno spływające łzy po moich policzkach bawiąc się swoimi palcami.

- Posłuchaj mnie- Zaczął zatrzymując się pod domem.- Rozumiem że się do niego zbliżyłaś i że on ci pomaga ale on jest dorosłym mężczyzną a ty wciąż niewinną kruszynką. Nie chcę żeby cię zranił bo wiem że byś tego nie zniosła. Akceptuje was i jeżeli chcecie być razem to bądźcie ale spotykajcie się gdzie indziej, bo kiedy robicie takie rzeczy w szkole to każdy może was tam nakryć a tego nie chcecie pewnie. Poczekaj z seksem mała, najpierw go lepiej poznaj by móc mu zaufać na tyle i oddać mu swoją niewinność- Powiedział Connor na co skinęłam głową wtulając się w niego na tyle na ile możliwe było mi to zrobić.  Wysiedliśmy z samochodu wchodząc do domu.

- Nareszcie! Gdzie wy do cholery się podziewaliście obiad wam wystygł!-Krzyknęła zdenerwowana mama.

- Musiałem załatwić jedną sprawę i się trochę przedłużyło- Odpowiedział mój brat biorąc mnie za rękę i ciągnąc do kuchni gdzie podgrzaliśmy i zjedliśmy obiad.

- Jutro idę się spotkać z Leą i Jaxonem po lekcjach więc wrócę po kolacji, dobrze?- Zapytałam rodziców którzy leżeli na kanapie oglądając telewizję.

- Nie masz nauki?- Zapytał ojciec patrząc na mnie spode łba

- Nie dzisiaj po lekcjach przerobiłam z panem Bieberem zadanie z Francuskiego- Odpowiedziałam cicho

- O 21 najpóźniej masz być w domu- Odpowiedział na co niechętnie skinęłam i ruszyłam do swojego pokoju.  Odrobiłam lekcję i poduczyłam się trochę z Francuskiego po czym poszłam wziąć prysznic. Ciągle myślałam o tym wszystkim. Czy Justin bierze mnie na poważnie? Czy kiedy nasz związek się rozwinie to zerwie on zaręczyny? Czy zostawi ją dla mnie? Musiałam przestać o tym myśleć. Zaczynam się w nim zakochiwać i to jak cholera mocno.  Uczyłam się tak długo że pewnym momencie zasnęłam z książką od matematyki.

Rano obudziłam się niezwykle wypoczęta. Od razu ruszyłam do łazienki w której szybko się umyłam i założyłam czystą bieliznę. Z szafy wyjęłam ciuchy i SZYBKO SIĘ UBRAŁAM. Do torby spakowałam  książki na dzisiejsze lekcje. Miałam około 5 lekcji w tym 3 z Justinem. Nawet nie wiecie jaki w tej chwili miałam uśmiech na twarzy zdając sobie sprawę że dzisiaj spędzę 3 godziny z Panem Bieberem.  Z szerokim uśmiechem zeszłam do kuchni siadając do stołu razem z Connorem i rodzicami bo bliźniacy jeszcze spali.

- Odwiozę cię do szkoły- Powiedział Con dając mi buziaka w policzek.

- Potrzebuje dzisiaj 50 dolców- Powiedziałam spoglądając na obojga rodziców.

- Na co - Odparli niemal równocześnie z pogardą w głosie.

- Muszę zapłacić za korepetycję z francuskiego- Odpowiedziałam. Było to kłamstwo bo Justin za darmo mi pomaga ale potrzebowałam pieniędzy na swoje wydatki .

- Aż 50 dolarów?- Odpowiedział podejrzliwie ojciec.

- Tak. Pan Bieber od dwóch tygodni mi pomaga  codziennie po 2 godziny więc  tyle już wyszło.

- Dobra.- Odpowiedziała matka po czym niechętnie dała mi pieniądze.
Zjadłam wraz z Bratem śniadanie po czym ubraliśmy się i wyszliśmy wsiadając do samochodu.

- A więc po co była ci ta kasa?- Zapytał się śmiejąc cicho. Skubany, myślałam że się nie połapał

- Dzisiaj z Justinem po lekcjach idziemy się spotkać dlatego chciałam mieć trochę kasy na w razie czego no i mam dla ciebie 15 dolców jeżeli chcesz- Zaśmiałam się

- Dla mnie? Czym sobie na to zasłużyłem- Zachichotał co chwilę spoglądając na mnie.

- Wozisz mnie do szkoły i jesteś najwspanialszym bratem na świecie więc postanowiłam dać ci trochę kasy z moich korepetycji-Tutaj zrobiłam cudzysłów palcami- Pojedziesz z chłopakami na piwo czy na imprezę.

- Dzięki Cass, nie musiałaś jakoś bym sobie skombinował kasę- Powiedział a ja przytaknęłam.

- Wiem ale kiedy są okazje takie jak dzisiaj to warto wesprzeć brata- Uśmiechnęłam się po czym całując go w policzek wyszłam z samochodu.

- Dzisiaj mnie nie musisz odbierać idź się zabawić- Powiedziałam na odchodne.
Weszłam do szkoły od razu kierując się na lekcję matematyki na której spędziłam 45 minut.  Przyszedł czas na przerwę. Wyszłam na szkolny korytarz i nagle Lea i Jaxon zaatakowali mnie uściskiem.

- Słyszałaś? Dzisiaj jest najlepszy dzień w moim życiu- Zaśmiała się dziewczyna a ja nie wiedziałam w dalszym ciągu dlaczego wszyscy są tacy weseli.

- Co się stało?

- Odwołali dzisiejsze lekcję bo na dole w szatni coś z rurami się stało i nie chcą nas narażać- Powiedział Jax tuląc moją przyjaciółkę. Zaśmiałam się krzycząc coś w stylu dzięki Bogu  na co moi przyjaciele się zaśmieli.

- Może wyskoczymy na kawę?- Zapytała Lea

- Bardzo bym chciała ale nie mogę muszę z nauczycielami porozmawiać co do moich ocen. Naprawdę przepraszam, ale wy bawcie się dobrze.

- No okej, ale w sobotę jesteś cała moja.- Wymamrotała zmysłowo na co spojrzałam się na nią jak na jakiegoś psychopatę i nagle cała nasza trójka wybuchła śmiechem.

- Jasne, ale teraz muszę iść. Bawcie się dobrze- Powiedziałam żegnając się z nimi krótkim buziakiem w policzek. Od razu udałam się do Sali Justina. Zapukałam otwierając drzwi.

- Cześć Cassie - Przywitał mnie przyciągając do siebie i delikatnie całując w usta.

- Hej Justin- Odpowiedziałam krótko wpijając się ponownie w jego słodkie malinowe usta
____________________________________________________________________________
HEJ <3
Wiemy że dawno nie było i jesteśmy na siebie strasznie złe że tak rzadko dodajemy rozdziały na tego bloga ale od teraz mogę wam przysiądz  że  będzie rozdział na dwa tygodnie.
Im więcej komentarzy tym szybciej następny rozdział.
Jeszcze raz przepraszamy i do następnego <3

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 5 ''Masz narzeczoną..''

Minął Już tydzień od kiedy muszę codziennie po lekcjach zostawać w kozie. Niewiele sie przez ten czas działo. Przez siedem dni czułam sie jakbym przeniosła sie w zupełnie inny świat. Do tamtej pory nie wiedziałam co to jest odrzucenie i jakie to jest uczucie. Bolało jak cholera.

Nie chciałam myśleć o tym wszystkim, bałam sie że oszaleje. Każde spojrzenie jakie wymieniliśmy w kozie czy na lekcjach przyprawiało mnie o niesamowite motylki w brzuchu. To było zdecydowanie nienormalne. Dlaczego jakiś chłopak w moim wieku nie skradł mojego serca, dlaczego nie pociągają mnie nastoletnie grzyweczki, ubrania czy weekendowe imprezy i jedno z najważniejszych pytań.. Dlaczego akurat on?

Dzisiaj miałam odsiedzieć ostatnią godzinę lekcyjną w kozie. Nie wiedziałam czy sie cieszyć, czy raczej smucić że więcej nie będę miała szansy zostać z nim sam na sam. Niestety, jedyne o czym myślałam to o seksownym nauczycielu, który grzebiąc w swoim laptopie sporadycznie zerkał na mnie.  Kiedy już wszyscy wyszli, a ja byłam już przy drzwiach, zostałam zawołana przez pana Biebera. Przez chwile milczał, spuszczając wzrok. Nie wiedziałam o co chodzi, czy zrobiłam coś źle? W myślach błagałam o to by ukarał mnie tak bym przez kolejny tydzień została po lekcjach w kozie.

- Myślę że muszę ci coś powiedzieć- Powiedział zamykając drzwi. Przytaknęłam jedynie odkładając swój plecak na ławkę obok. Serce wyskakiwało mi z piersi.

- Wiem co powiedziałem po..- Zatrzymał sie przez chwile. -  Tamtym zdarzeniu.. - Kontynuował, lecz jego głos nieco sie ściszył - ..ale  nie mogę przestać myśleć o Tobie. Mam narzeczoną, wiem,  nie powinienem nawet patrzeć w TEN sposób na nikogo innego.. To popieprzone, ale myślę że coś miedzy nami sie dzieje i nawet jakbym chciał, nie potrafię być dla Ciebie tylko nauczycielem- Powiedział na jednym wdechu patrząc mi prosto w oczy. Zatkało mnie, kompletnie. Nie spodziewałam sie że ta chwila kiedykolwiek nadejdzie. Dziwiło mnie to ale nie skakałam z radości, martwiłam sie tym wszystkim, martwiłam sie że wszystko wymnie sie spod kontroli. Mimo wszystko nie panując w ogóle nad sobą, z moich ust wyrwały sie niepożądane słowa.

-Ja też o Panu myślę Panie Bieber..-  Poczułam że moja twarz staje się jeszcze cieplejsza niż przed chwilą. Czy właśnie miałam zawał?

- Aww słodko się rumienisz-  Uśmiechnął się przyciągając mnie bliżej siebie. Bycie uroczo seksownym było w jego naturze, nie przejmował sie zupelnie niczym..musiał mnie tego nauczyć. Po chwili niepewności, coś kierowało moim ciałem krzycząc we mnie "pieprzyć konsekwencje", stanęłam na palcach muskając jego usta. Mężczyzna oddał pocałunek przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie, o ile to tylko możliwe.

- Chce być blisko Ciebie - Mruknął cicho. Nie wiedziałam jeszcze do końca czy to sie dzieje na prawdę.

- Masz narzeczoną..

- Już od dawna myślałem żeby ją zostawić, nie jest dla mnie. Musi nadejść idealny moment w którym po prostu jej to powiem, a do tego czasu pragnę Ciebie, mimo że musimy sie ukrywać to wiedz że już niedługo. Na razie jesteśmy dla siebie słodką tajemnicą, jeżeli tylko tego chcesz...- Uśmiechnął się dając mi buziaka.

- veut à le Seigneur, M. Bieber (Chce Pana, Panie Biebrze) - Mruknęłam tuż przy uchu Justina. Chłopak jęknął odpowiadając.

-Pas autant que je te fais (Nie tak bardzo jak ja Ciebie) - Złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.  Lekko się zarumieniłam na jego słowa. Nie wytrzymałam tej przyjemności i wpiłam się w jego usta. Atmosfera między nami robiła się gorętsza. Czy Chciałam tego wszystkiego? CHOLERA TAK!

Po chwili zostałam brutalnie położona na biurko Justina. Moja koszulka została rzucona na ziemie a ja leżałam tylko w staniku pod ciałem Justina, rumieńce nie schodziły mi z twarzy ani na chwile, czułam to. On w tamtej chwili był już tylko w bokserkach.

- Muszę ci coś powiedzieć- Jęknęłam zamykając oczy. A co jak właśnie zepsuje ten moment i nic nie wyjdzie z tego co zaczęliśmy?

- Słucham cię.- Szepnął mi tuż nad uchem po czym spojrzał mi głęboko w oczy

- Jestem... Jestem dziewicą - Szepnęłam zagryzając wargę. Przez chwile trwała niezręczna cisza, w czasie której moje serce biło szybciej niż mogłabym sie tego spodziewać.

- Więc od teraz jesteś tylko moja - Mruknął po czym zsunął bokserki ze swoich bioder. Szybko ściągnął moje spodnie. Chce tego, chce tego, chce..powtarzałam to jak mantrę.

Wszystko popsuło sie przez jedną rzecz, o której zapomniałam...

___________________________

Hej <3 
Mamy kolejny rozdział dla was, nie pojawiają sie one niestety regularnie ale mam nadzieje że to rozumiecie :*
Mamy nadzieje że nasze wypociny wam sie podobają i zostawicie swoje opinie w komentarzu <3  



piątek, 10 października 2014

Rozdział 4 ''Zapomnijmy o tym''

Nienawidzę siebie.

Całą wieczność mogłabym tak przeleżeć w łóżku jak w tej chwili. Jak ja mogłam coś takiego zrobić? Przecież jeżeli ktoś ze szkoły się o tym dowie to moje życie towarzyskie będzie skończone.

Podobało Ci się to.

I najgorsze jest to ze glosy w mojej głowie maja racje, podobało mi się, nawet bardzo. Ta cala sytuacja nigdy nie powinna się zdarzyć ale trzeba dodać ze to nie była zupełnie moja wina...
Miałam ochotę krzyczeć w poduszkę z całych sil ale moi rodzice pomyśleliby ze jestem jeszcze bardziej stuknięta niż wyglądam. Po powrocie ze szkoły od razu zamknęłam się w pokoju i nawet im nie wytłumaczyłam dlaczego wróciłam wcześniej skoro miałam siedzieć w kozie. Nie obchodziło mnie to. Bardziej martwiłam się o to jak ja się pokaże panu Justinowi na oczy. Właśnie w takich momentach przeklina się swoje życie od najgorszych.

W końcu głód ze mną wygrał, muszę zejść na dół gdzie czekają na mnie od jakiegoś czasu. Zwlekam się z łóżka. Nawet nie przebrałam się w ubrania po domu. Ignorując to pokonałam schodu od razu kierując się do kuchni. Czułam ich wzrok na sobie jednak starałam się go ignorować. Oczywiście musieli się wszystkim interesować, nigdy nie potrafili odpuścić. Po długim wciskaniu im jakiegoś kitu wymyślonego na poczekaniu razem z talerzem kanapek wyszłam z pomieszczenia a westchnienie ulgi uciekło z moich ust. Czasami są aż za bardzo irytujący.

 Resztę dnia spędziłam wpatrzona w monitor laptopa. O dziwo ani razu nie przypomniałam sobie o przystojnym nauczycielu z czego cieszyłam się bardziej niż gdyby jutrzejsze lekcje zostały odwołane. Kiedy przejrzałam każdy możliwy portal na którym byłam zarejestrowana mogłam isc spokojnie spać. Nikt nie napisał o dzisiejszym incydencie w klasie ze mną w roli głównej wiec to znaczy ze nikt mnie nie widział a to motywuje do jutrzejszej tortury w szkole.

Obudziłam się rano, niewyspana. Miałam ochotę z powrotem zapaść w sen, ale wiedziałam że muszę iść do szkoły. Z wielką niechęcią wstałam po czym sięgnęłam do szafy po ciuchy na dziś. W szybkim tempie poszłam się umyć i UBRAĆ.  Dzisiejszy dzień był wyjątkowo zimny, dlatego zaopatrzyłam się w szalik, czapkę i rękawiczki. Zeszłam do kuchni po czym usiadłam tuż obok bliźniaka. Siedzieliśmy wszyscy przy stole konsumując tosty które zrobiła mama.

- Jai! Przestań mnie szturchać do cholery!- Krzyknęłam kiedy po raz kolejny upuściłam tosta na talerz.

- Jak ty się wyrażasz?! W tej chwili przeproś brata- Wtrącił ojciec na co się zaśmiałam.

- Na pewno go nie przeproszę. Chce zjeść spokojnie śniadanie ale on mi na to nie pozwala- Odpowiedziałam wstając od stołu. Wzięłam w rękę tosta po czym poszłam po plecak i założywszy buty i kurtkę wyszłam z domu. Zaraz za mną wybiegł Connor.

- Cassie poczekaj! Podwiozę Cię,  jest za zimno na to żebyś szła taki kawał do szkoły- Krzyknął Connor.

- Poczekam przy aucie- Powiedziałam idąc do samochodu.  Kiedy chłopak wreszcie przyszedł, otworzył drzwi od samochodu i włączył ogrzewanie.

-Mama trochę przegięła, ale...- Nie dałam mu dokończyć.

- Trochę?! Ten idiota nie dał mi normalnie zjeść a ja mam go jeszcze za to przepraszać?!- Wysyczałam

- Whoa! Cassie masz okres czy coś?  Od wczoraj zachowujesz się jak był połknęła kija. Coś się stało?- Zapytał  spoglądając co chwilę na mnie, kiedy prowadził samochód.

- Nie!.. Po prostu nie mogę znieść tego jak jestem traktowana w tym domu- Odpowiedziałam szybko, gdyż nie chciałam żeby Con dowiedział się o moim pocałunku z Panem Justinem.

- Wiem siostra, ale niedługo będziesz pełnoletnia i będziesz mogła wszystko. Obiecałem ci już kiedyś. Odnajdziemy ich, nie bój się- Uspokoił mnie gładząc ręką moje kolano.

-  Ufam ci Connor.- Uśmiechnęłam się blado w jego stronę.
Tak bardzo nie chciałam żeby podróż samochodem kiedyś sie skończyła. Było wiele powodów dla których chciałam pozostać w tym miejscu na zawsze.

Pierwszym było przyjemne ciepło w porównaniu z warunkami panującymi na zewnątrz, drugi punkt na liście było towarzystwo, nie chciałam oglądać tych wszystkich zakłamanych buziek, ale trzecią i chyba najważniejszą rzeczą był nauczyciel francuskiego. Oblewał mnie ziemny pot gdy tylko myślałam o tym że dzisiaj będę miała z nim dwie lekcje, jedną z nich będzie w-f..będziemy tak blisko siebie. Moment w którym mój braciszek zaparkował przed szkołą był tym w którym moje serce przestało bić.

- Uspokój się, uspokój się. - Szeptałam do siebie zgarniając kosmyki włosów za ucho.

- Przyjadę dziś po Ciebie! - Krzyknął za mną Connor, lecz go zignorowałam idąc wprost przed siebie. Bałam się że jeżeli obejrzę się w jego stronę to automatycznie stchórzę i żadna siła nie zaciągnie mnie z powrotem do szkoły.

Pierwsza lekcja była przygotowaniem na najgorsze, ponieważ już na drugiej miałam nieszczęsny francuski. Nie wiem ile stałam przed lustrem w damskiej toalecie ale byłam pewna że to nie sprawi że poczuje się lepiej. W sumie, pogarszało mój stan emocjonalny gdy z każda chwilą zdawałam sobie sprawę z tego że wyglądam okropnie. W końcu, gdy zadzwonił dzwonek a włosy na moim ciele się najeżyły, wyszłam z łazienki. Starałam się żeby mój chód był choć trochę pewny, ale nogi się pode mną uginały. I to wszystko przez jedną głupią sytuacje w szkole. Przecież nie raz oglądałam na tych wszystkich komediach młodzieżowych jak jakieś laski podrywają swoich nauczycielu, wszędzie tak jest...Ehh.

Zajęłam miejsce tam gdzie zawsze. Z całych sił próbowałam się uspokoić, nie stwarzać pozorów, ale nawet ludzie z klasy którzy do tej pory nie zwracali na mnie uwagi patrzyli się na mnie wzrokiem typu ''na pewno dobrze się czujesz?'' Było źle. A to że byłam przerażona to za mało powiedziane. W końcu jestem nastolatką do cholery! Przejmuje się wieloma bezsensownymi rzeczami, nic na to nie poradzę.

- Dzień dobry klaso - Czy właśnie mam zawał?! Wszedł do klasy, nienagannie ubrany. Garnitur, krawat, ni mogłam go sobie wyobrazić inaczej. Tak bardzo nie chciałam na niego patrzeć a jednak moje oczy same lustrowały go od dołu do góry. To nie jest normalne, nawet jeśli te lafiryndy z cheerleaderek także pożerały go wzrokiem. W chwili gdy ja patrzyłam na jego idealnie wypastowane buty, on już zdążył trzy razy powiedzieć moje imię. Za czwartym się ocknęłam.

- Słucham? - Uniosłam wzrok, a dreszcze przeszyły moje ciało gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Pytałem czy chciałabyś uczestniczyć w dodatkowych zajęciach na których bardziej omawialibyśmy sztuki napisane przez wybitnych francuskich poetów. - Jego głos powalał na kolana. Propozycja była tak kusząca i jednoznaczna że miałam ochotę krzyknąć na całą klasę TAK ale opamiętałam się.

- Pomyśle nad tym.. - Spuściłam wzrok na zeszyt który miałam otwarty przed sobą.

- Dobrze..a może ktoś inny jest chętny? - Parę dziewczyn oczywiście zgłosiło się natychmiast. Nie ważne. W sumie, przez całą lekcje nie było aż tak źle, ani razu nie przyłapałam go by na mnie patrzał...widocznie czekał z tym do końca. Gdy wszyscy uczniowie opuścili klasę zostaliśmy tylko my, a gdy i ja też chciałam jak najszybciej uciec z sali zatrzymał mnie jego paraliżujący głos.

- Zapomnijmy o tym. To było nieodpowiednie i nie powinno się zdarzyć, przepraszam Cie jeżeli swoim zachowaniem jakoś popchnąłem Cie do wykonania takiego czynu. - Ton jego głosu był śmiertelnie poważny, wyraz twarzy nic nie zdradzał, postawa także. Zamurowało mnie, jakieś dziwne ukłucie odrzucenia pojawiło się w moim sercu. Przytaknęłam jedynie głową i przez resztę lekcji nie odezwałam se ani słowem.

Najgorsze dopiero było przede mną, musiałam kolejne 45 minut spędzić w kozie razem z Panem Bieberem..

****************************

Hejoo <3 
W następnym rozdziale na prawdę będzie się troszku działo także zapraszamy ;) 
Mamy nadzieje że ten rozdział wam się spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu który na prawdę motywuje do dalszej pracy <3

wtorek, 30 września 2014

Rozdział 3 '' Jest coraz gorzej.. ''

 Od razu po lekcji W-f , którą przesiedziałam całą w szatni zadzwoniłam do mamy.

***
- Nic nie zrobiłam!

- Gdybyś była niczemu winna to byś nie musiała siedzieć w kozie

- Nie ważne, muszę kończyć - Zadzwonił dzwonek, schowałam telefon do kieszeni poprawiając plecak na ramieniu, szkoła była pusta, prawie wszyscy uczniowie już opuścili budynek. Zostałam tylko ja, a to było nieco dziwne. Znajdowałam sie w sali, do której już po chwili wszedł pan Bieber. Od razu było widać że jest bardzo młody, za młody na nauczyciela, przynajmniej według mnie.

Od razu uśmiechnął sie do mnie, niby taki zwykły gest, a zarumieniłam sie przynajmniej tak jakby mnie dotknął. Miałam nadzieje że przez całe 45 minut będzie siedział przy biurku a miedzy nami będzie panowała niezręczna cisza, której bym pewnie nie przeżyła, a jednak okazało sie że zupełnie inaczej miało to wyglądać niż zawsze. Przysiadł sie do ławki przy której siedziałam. Nie patrzyłam na niego, za bardzo mnie onieśmielał. Nie wiedziałam czy to normalne że nauczyciel tak na mnie działał. Odchrząknęłam oddalając sie nieco na krześle. Mężczyzna zaśmiał sie cicho.

- Aż taki straszny jestem - Tyrpnął mnie w ramie. Odwróciłam wzrok. Patrzyłam prosto w jego ciemne brązowe oczy.

- Nie - Zaczęłam bawić sie nerwowo palcami.

- Co cie dręczy? - Zapytał wprost. Milczałam przez chwile. Nie byłam pewna w tej  chwili czy mogę mu powiedzieć o wszystkim. Z jednej strony chciałabym to z siebie wyrzucić bo duszenie tego w sobie  jeszcze bardziej mnie dołuje.

- Nie jestem pewna czy mogę Panu wszystko powiedzieć..- Wyszeptałam bawiąc się kosmykiem włosów.

- Oczywiście że możesz. Jestem Justin i kiedy jesteśmy sami możesz zwracać się do mnie po imieniu- Uśmiechnął się w moją stronę.

- Więc może zacznę od początku.. Ja i mój starczy brat Connor zostaliśmy adoptowani przez pewną rodzinę.Mieli już dwójkę dzieci, ale chcieli za wszelką cenę jeszcze zaadoptować choć jedno. W domu dziecka zawsze byłam nierozłączna z moim bratem, dlatego też kiedy chcieli mnie zaadoptować musieli wziąć także mojego brata. Zgodzili się i już po paru miesiącach razem z Connorem mieszkaliśmy u Jones'ów. Z początku wszystko było pięknie, Przywiązaliśmy się do siebie i pokochaliśmy jak prawdziwa rodzina. Z czasem wszystko zaczęło się zmieniać, rodzice stali się dla nas bardziej surowi. Nie stać mnie na nic, choć doskonale wiem że moi rodzice mają pieniądze, które starczyły by chociaż na najtańszy podkład i tusz do rzęs czy może nową bluzkę. Zabroniono mi również odnaleźć moich biologicznych rodziców,nie mam zielonego pojęcia dlaczego. Dzięki Connorowi mam chociaż telefon.  Moje ciuchy nie są firmowe jak ciuchy większości dziewcząt z tej szkoły, dlatego jestem też gnębiona przez większość klasy. Pomimo tego jak bardzo znienawidzona  jestem przez Jasmine i jak bardzo bolą rzeczy które mi robi to i tak bardzo żałuję tego że użyłam  w jej stronę tak wyuzdanych słów. Nigdy w życiu nie chciałam w stosunku do nikogo tak się odezwać.- Moje oczy zaszły łzami kiedy wypowiadałam pojedyncze wyrazy. W jednej chwili wybuchłam płaczem. Justin przysunął się do mnie obejmując mnie swoimi silnymi ramionami. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Shhh.. Pomogę Ci przejść przez to - Wyszeptał pocierając dłońmi moje plecy. - To za daleko zaszło.. Jasmine pożałuję tego że sprawiła ci kiedykolwiek przykrość.

- Dziękuje Justin.- Uśmiechnęłam się przez łzy.

- Widziałem że potrzebujesz korepetycji z francuskiego, mogę ci pomóc żebyś zdała- Poinformował mnie

- Jeżeli mógłbyś mi pomóc, byłabym bardzo panu wdzięczna- Uśmiechnęłam się delikatnie.

- A więc.. Nie mam w szkole żadnej sali wolnej więc moglibyśmy spotkać się u ciebie albo u mnie i byśmy przerobili zaległy materiał.

- Ymm dobrze. Możemy spotkać się u mnie, myśle że rodzice nie będą mieli nic przeciwko...hmm.. Dlaczego panu tak bardzo zależy na moim dobru?- Zapytałam patrząc mu prosto w oczy, mężczyzna niepewny zaczął mówić.

- Umm. Wiesz już pierwszego dnia w szkole zwróciłaś moją uwagę, byłaś bardzo cicha.. i jeszcze to co robiła Jasmine. Przyrzekłem sobie że nie pozwolę by stała ci się jakaś krzywda - Powiedział cicho przysuwając się w moją stronę. Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej, jego piękne karmelowy oczy patrzyły prosto w moje. W jednej chwili złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

Mężczyzna odwzajemnił pocałunek walcząc o dominacje z moim językiem.  Pocałunek zaczął stawać się coraz bardziej odważny a ręce Justina znalazły się pod moją bluzką. Nagle oderwaliśmy się od siebie dysząc ciężko.

- To się nigdy więcej nie może powtórzyć.. Ja mam narzeczoną- Mruknął cicho wstając z miejsca.  Spojrzałam smutno na niego. Jednak już po krótkiej chwili odwróciłam wzrok. Nie odzywałam się. Było mi po prostu wstyd. Wstałam z ławki. Hałas przyciągnął jego uwagę a jego oczy ponownie znalazły sie na mnie.

- A Ty dokąd? - Zignorowałam go, przewiesiłam sobie swoją torbę przez ramie i rzucając bardzo ciche przepraszam wyszłam z sali. Co ja właśnie zrobiłam?! Nie mogłam uwierzyć we własną głupotę. Miałam ochotę spalić sie ze wstydu, zapaść się pod ziemie. Nie wiedziałam czy będę w stanie jeszcze kiedyś być przy nim... Być przy nim i powstrzymywać się przed zrobieniem tego co przed chwilą...

*********************
Hej <3 
Kolejny rozdział. 
Strasznie was przepraszamy że tak długo czekacie, ale jedna z nas, mianowicie ja (Iza) nie jest systematyczna co do pisania rozdziałów. 
Jeszcze raz przepraszam. 
Mamy nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <3

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 2 '' Nie mogę przestać myśleć o niej ''

Obudziłam się z budzikiem. Wstałam z łóżka i pościeliłam je szybko. Idąc do kuchni włączyłam telefon i zalogowałam się na Facebooku. Od razu zerknęłam również na Instagrama. Pare polubień od... Justina Biebera. Spojrzałam zdziwiona i kliknęłam na jego profil. Czy to normalne że mój nauczyciel obserwuje mnie na instagramie i przegląda moje zdjęcia?! Pomimo tego, jak bardzo zdziwiona i troche zmieszana byłam faktem iż mój nauczyciel obserwuje moją osobę na internecie, to i tak musiałam przyznać się iż Pan Justin jest bardzo, ale to bardzo przystojnym mężczyzną. Były zdjęcia bez bluzki, które bardzo mi się podobały. Uśmiech nie schodził mi z twarzy aż do momentu kiedy zobaczyłam, że jest on zaręczony.

- Cassie odłóż ten telefon. Siedzimy przy stole  i nie życzę sobie takiego zachowania- Syknęła moje mama. Szybko zablokowałam telefon, kładąc go na stół obok mojego talerza z tostami. Kiedy zaczynałam jeść ze swojego talerza, usłyszałam brzęk klamry i chichot. Obróciłam się, a mną bliźniaki. Mój najstarszy brat schodził ze schodów z jakąś dziewczyną, w tym samym czasie zapinał spodnie. Nie trudno było domyśleć się co robili dzisiejszej nocy w jego pokoju. Pomimo tego że Connor nie ma dziewczyny na stałe, tylko na jedną noc to i tak w stosunku do mnie czy braci jest inny niż do tych panienek. Może udawać że jest zimny i oschły jeżeli chodzi o seks z tymi dziewczynami, ale dla mnie zrobiłby wszystko.

- Powtórzymy to jeszcze?- Usłyszałam głos dziewczyny. Chwile później parsknięcie mojego braciszka.

- Nie sądzę Emma- Odpowiedział kładąc ręce do kieszeni swoich spodni.

- Amy.. Nazywam się Amy- Poprawiła go po czym pośpiesznie założyła buty i kurtkę. Wyszła z domu z hukiem drzwi, co nie było przyjemne dla moich uszu. Chwilę później Connor podszedł do mnie zostawiając słodkie muśniecie na moim czole.

- Cześć mała- Wyszeptał uśmiechając się do mnie co odwzajemniłam. - Zabiorę Cie dzisiaj do szkoły, co ty na to?

- Dziękuje- Wyszeptałam starając się nie patrzeć na ojca, który podejrzliwie zerkał na naszą dwójkę. Już od jakiegoś czasu podejrzewał że między nami jest coś większego niż brat i siostra. Czysty idiotyzm, przecież to mój brat i chcę mieć z moją rodziną.. a przynajmniej z rodzeństwem jak najlepszy kontakt. Po zjedzonym śniadaniu pomaszerowałam do swojego pokoju wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i UBRAŁAM SIĘ. Nie malowałam się, bo najzwyczajniej w świecie nie stać mnie na kosmetyki. Moi rodzice, którzy tak na prawdę tylko mnie adoptowali nie pozwalają mi malować się. Także nie mają pieniędzy. Conn jest moim prawdziwym bratem, bliźniacy nie. Z początku cieszyłam się że wreszcie mam rodzinę, taką prawdziwą która mnie kocha, ale z czasem to wszystko przeminęło. Zabronili mi odszukać moich biologicznych rodziców, nie dają mi pieniędzy przez co chodzę w używanych ciuchach. Telefon i laptopa dostałam od Connora , który kupił mi  to wiedząc że nie dostane takich rzeczy od rodziców. On studiuje, ale także pracuje jako ochroniarz w klubach. Można powiedzieć że podejmuje się jakiejkolwiek pracy żeby zdobyć pieniądze. Ostatnio wspominał że postara sie o prace w markecie jako ochroniarz, ale z moim nim nigdy nic nie wiadomo. Wyszłam z domu z CONNOREM, nie żegnając się z rodzicami.  Wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy z podjazdu naszego domu.

- Jak tam w szkole?- Zapytał skupiając się na drodze. Spuściłam wzrok wzdychając głęboko.

- Wczoraj doszedł na zastępstwo nowy nauczyciel. Mieliśmy się mu przedstawić, kiedy nadeszła kolej na mnie Jasmine mnie poniżyła mówiąc że jestem biedaczką i ubieram się jak wieśniaczka.. Do tego wszystkiego wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać- Otarłam łze spływającą po moim poliku.

-Ohh.. Tak mi przykro Cass- Wyszeptał pocierając ręką moje kolano, gdyż nie mógł mnie przytulić bo prowadził. - Co zrobił nauczyciel?

- Kazał jej iść do dyrektora, a po lekcji chciał żebym powiedziała mu dlaczego tak jest, ale odpowiedziałam mu że to nic takiego..- Wytłumaczyłam na jednym wydechu. Wiedziałam że będzie zły że chronie się od czyjejś pomocy, ale ja nie chciałam dzielić się moim życiem z innymi.

- Cassie.... Naprawde potrzebujesz pomocy, to nie jest normalnie że ludzie gnębią cię w szkole przez twój ubiór czy pieniądze. Jesteś piękną dziewczyną, bez tony makijażu czy firmowych ubrań. Zobaczysz kiedyś Jasmine z koleżankami na ulicy i wtedy będziesz mogła ty się z nich śmiać. One będą miały zmarszczki i w wieku 20 lat będą wyglądały jak 40 latki a ty nadal będziesz piękna i młoda- Wyszeptał parkując przed szkołą. Wysiedliśmy z samochodu i pożegnaliśmy się uściskiem i buziakiem w policzek. Zdążyłam wejść do szkoły i od razu poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy, to zdecydowanie były męskie dłonie.

- Zgadnij kto to- Usłyszałam ciche śmiechy za sobą.

-Hmmm.. Trochę damski ten głos.. To ty Lea?- Zaśmiałam się i już po chwili ujrzałam moich przyjaciół..Jedynych przyjaciół.

- Wcale nie mam damskiego głosu- Udał oburzenie Jaxon.

- Nie skarbie, masz bardzo męski głos- Przytuliłam się do chłopaka dając mu buziaka w policzek. Kiedy zadzwonił dzwonek poszliśmy na lekcje. Pierwsza była Chemia, później Biologia i Fizyka, aż w końcu nadszedł czas na W-f. Razem z przyjaciółką poszłyśmy do szatni, wszystkie dziewczyny już się przebierały. Bielizna z victoria's secret , bielizna której nie można było nazwać bielizną, a kawałkiem sznurka.
Powoli zdjęłam z siebie bluzkę razem ze spodniami i schowałam je do szafki.

- Nasza wieśniaczka nadal chodzi w babcinych majtkach?- Zaśmiała się koleżanka Jasmine i za nią wszystkie dziewczyny. Kiedy zobaczyły że tym razem założyłam ich zdaniem '' NORMALNĄ BIELIZNĘ'' otworzyły szeroko oczy w szoku.  Kupiłam ją tydzień temu kiedy Connor dał mi trochę kasy. Znalazłam ją w zwykłym sklepie z bielizną, omijałam te luksusowe  w których zapłaciłabym za takie coś ponad 300 dolarów. Z jednego faktu się cieszyłam, majtki  nie były stringami ale także nie były zwykłe. Uwydatniały moją pupę, którą od ćwiczeń w domu sobie wyrobiłam. Z uśmiechem schyliłam się do szafki chcąc wyciągnąć  strój, kiedy nagle poczułam jak ktoś rozpiął mój stanik  i wybiegł z nim z szatni. Oczywiście to była Jasmine. Wszyscy w szatni się śmieli z wyjątkiem mnie i Leii. Rękoma zakryłam swoje piersi wybiegając za dziewczyną. Chłopacy już byli przebrani i widzieli całą sytuację, niektórzy z nich gwizdali inni śmiali się.

 - Jasmine oddaj mi go proszę- Wydukałam biegnąc za nią. Dziewczyna obróciła się w moją stronę tuż obok chłopaków i wyciągnęła rękę z moim stanikiem. Już chciałam go zabrać kiedy ona złapała mnie za obie ręce i właśnie w ten sposób wszyscy zgromadzeni zobaczyli moje piersi.  Moje oczy zaszły łzami, kiedy wszystkie dziewczyny zaczęły się śmiać, a chłopacy wiwatowali rzucając we mnie groszami. Przykryłam swoje piersi rękoma i ze wściekłości wykrzyknęłam:

- Jesteś pieprzoną dziwką Jas!  Nie dziwie się że wszyscy cię lubią jak pewnie przeleciałaś już całą drużynę footboolową.  Zapewne przenosisz choroby weneryczne - Krzyknęłam wściekła i nagle do sali wpadł  nasz nauczyciel, mianowicie Pan Justin. Spojrzał na wszystkich i jego wzrok spoczął na mnie, kiedy zdałam sobie sprawę że stoję przed nim tylko w majtkach i zakrywam ręką piersi zarumieniłam się spuszczając głowę.

- Co tutaj się dzieje?- Krzyknął patrząc na nas wszystkich.

- Cassie wyzwała mnie od dziwek!- Pisnęła wkurzona blondynka na co wszyscy przytaknęli oprócz moich przyjaciół. Justin spojrzał  na mnie zdziwiony.

- Zdarła ze mnie stanik i wybiegła w nim do chłopaków- Wydukałam nie patrząc na ludzi.

- Czy to prawda?- Zapytał.

- Nie! Ona zaczęła- Krzyknęli prawie równocześnie wszyscy wskazując palcami na mnie. Czułam się jak gówno, wszyscy byli przeciwko mnie.  Moi przyjaciele próbowali przekonać nauczyciela że ja się tylko broniłam, ale nie uwierzył w to. Dostałam kozę przez miesiąc, codziennie po lekcjach przez miesiąc będę siedzieć z panem Justinem w ciszy w klasie. Byłam kompletnie zawstydzona faktem iż cała klasa widziała mnie pół nagą. Nienawidzę Jasmine, to co o niej powiedziałam zapewne było prawdą ale i tak czułam się z tym źle. Nigdy w życiu nie chciałam nikogo obrazić, ponieważ wiem jak bardzo bolą czyjeś słowa.

***JUSTIN'S POV***

Siedziałem w pokoju nauczycielskim, kiedy nagle usłyszałem gwizdy, śmiechy i krzyki. Wyszedłem na sale patrząc na całe zamieszanie. Cassie, dziewczyna o której prawie cały czas myślałem stała w bieliźnie a dokładniej w majtkach  przykrywając dłonią swoje nagie piersi. Boże.. Jej ciało. Na sam jej widok w takim wydaniu poczułęm dziwne podniecenie. Jednak musiałem to opanować, byłem przecież  w szkole. Wiedziałem że Cassie jest niewinna, ale  uziemienie jej było jedynym wyjściem bym mógł poznać ją lepiej, chcaiłem dowiedzieć się dlaczego Jasmine uprzykrza jej życie. Od wczoraj nie mogę przestać myśleć o niej, zaimponowała mi i to bardzo... dziwne. Nawet kiedy wczoraj uprawiałem seks z Natalie  to myślałem  o Cassie. Dopiero co ją poznałem a już czuje że  ta dziewczyna jest naprawdę, niezwykle wyjątkowa. 
________________________________________________________________________________

♥♥HEEJJ♥♥
A więc macie nowy rozdział 
Wiemy że długo czekaliście ale niestety nic na to nie poradzimy że nie mamy czasu. 
Mamy nadzieje że podoba wam się rozdział i skomentujecie go w komentarzu <3