- Cześć kochanie- Szepnęła kiedy podszedłem do niej klękając i składając mały pocałunek na jej już 6 miesięcznym brzuszku.
- Jak czują się moje księżniczki?- Zapytałem składając muśnięcie na ustach Natalie.
- Całkiem dobrze, gdyby nie fakt że obudziły mnie kopnięcia- Westchnęła uśmiechając się delikatnie.
- Ja zaraz jadę do szkoły a ty co na dzisiaj zaplanowałaś?- Zapytałem robiąc sobie poranną kawę.
- Wiesz kochanie.. Myślałam żeby pojechać na zakupy z Amy, i potrzebuje twojej złotej karty- Uśmiechnęła się niewinnie.
-Nie przesadzasz z tymi zakupami Natalie? To już szósty raz w tym miesiącu- Oznajmiłem jedząc swojego naleśnika. To prawda, Natelie jest uzależniona od zakupów, imprez, jak i niestety alkoholu.
- Justinkuu.. Mój brzuch rośnie i potrzebuje coraz więcej rzeczy- Jęknęła próbując mnie namówić. Podszedłem do portfela i wyjąłem z niego kartę przekazując ją mojej narzeczonej.
- Nie przekrocz tylko limitu- Oznajmiłem dając jej ostatniego całusa i idąc się szybko ubrać.
Dzisiaj był pierwszy dzień mojej roboty. Zapewne większość ludzi zastanawia się czemu chcę pracować skoro mam setki milionów na koncie.
A więc... Mój wuj zmarł na raka. Był miliarderem, który potrzebował wsparcia, a ja, że miał tylko mnie tak na prawdę, nikt sie nim nie interesował to mu je dałem dlatego właśnie, w podzięce dostałem od niego spadek. Nie chcę szastać tymi pieniędzmi na prawo i lewo bo nie po to je dostałem. Pieniądze miały mi służyć po ty bo zapewnić dobre życie mojej rodzinie. Nie chcę być uważany za kogoś kto nie musi już nic robić bo wykorzystał śmierć swojego bliskiego, miedzy innymi dlatego właśnie podjąłem się pracy jako nauczyciel. Na razie na zastępstwie, ale kto wie może przyjmą mnie już na stałe do tej szkoły.
UBRAŁEM SIĘ, po czym zszedłem na dół i pożegnałem się z Natalie kolejnym pocałunkiem. Wsiadłem do mojego żółtego Ferrari odpalając je i ruszając w stronę szkoły. Pod budynkiem zaparkowałem na miejscu dla uczniów bo na parkingu dla nauczycieli wszystkie miejsca były zajęte.
Wyszedłem z samochodu od razu go zamykając, oczy młodzieży zostały zwrócone w moją stronę. Większość podziwiała moje auto ale znalazły się osoby, między innymi dziewczęta które nie odwracały wzroku ode mnie uśmiechając się zalotnie. Zlekceważyłem to choć trudno było ominąć je tak po prostu, może dlatego ze stały tuż przede mną. Nie lubiłem takich zdarzeń, jestem nauczycielem i nie mogę pozwolić sobie na takie zachowanie.
Gdy przekroczyłem próg szkoły od razu ruszyłem do gabinetu dyrektora który pewnie już czekał na mnie. Wręczył mi plan moich lekcji i rozpiskę zajęć dodatkowych. Pierwszą lekcje miałem już po dzwonku. Gdy wszyscy uczniowie weszli do klasy, wszedłem i ja.
- Bonjour, classe - Przywitałem sie w idąc prosto do biurka przy oknie, położyłem na nim swoją teczkę. Czułem sie nieco zawstydzony co mnie śmieszyło, przecież nie mogłem sie przejmować. Nie spoglądając na uczniów ani razu wziąłem w dłoń jedną z białych kred i na tablicy wielkimi literami napisałem MR. BIEBER.
- A więc - Zacząłem odwracając sie przodem do młodzieży.
- Będę waszym nowym nauczycielem francuskiego, jak i wychowania fizycznego. - Klasa była strasznie zróżnicowana. W pierwszej ławce o dziwo nie siedziała banda dzieciaków której tylko zależy na stopniach, wręcz przeciwnie na samym przodzie siedziały typowe dziewczyny które stwarzały wrażenie osób których nic nie obchodzi, za nimi dopiero kujony. Dalej, napakowani, luzacy, fleje, a w ostatniej ławce, dwie dziewczyny, jedna niezbyt wyróżniająca sie spośród koleżanek ale druga...
- Czy będziemy musieli powtarzać cały materiał od początku? - Z zamyśleń wyrwał mnie głos jednego z chłopaków w okularach. Potrząsnąłem głową starając sie skupić na jego pytaniu.
- Nie nie, wierze że zdążyliście nabyć już troche tej wiedzy i nie będę musiał sie trudzić z tym jak poprzedni nauczyciel - Uśmiechnąłem sie. Próbowałem zgrywać dojrzałego człowieka, choć wydawało mi sie że jestem za bardzo sztywny.
Nie chciałem tego, ale co chwile mój wzrok mimowolnie szedł w stronę tej jednej dziewczyny. Klasnąłem w dłonie, chyba budząc jednego z chłopaków przy samym końcu.
- Hmm, może sie poznajmy..ja jestem Justin Bieber, a Ty? - Wskazałem kolejno wszystkich uczniów, próbowałem zapamiętać imiona wszystkich, choć jedno interesowało mnie najbardziej..
- Jestem Cassie Jones - Dziewczyna nie patrzyła na mnie. Jej głos był tak an prawdę szeptem, od razu wyczułem że jest nieśmiała.
- Cassie jest jedną z tych biedaczek które ubierają się jak najgorsze wieśniaczki. Dlatego właśnie jest taka nieśmiała i anty społeczna- Powiedziała dziewczyna w blond tlenionych włosach. Wszyscy zaśmiali się na jej komentarz a ja zauważyłem jak po policzkach szatynki spłynęły łzy. Klasa nadal nie ucichła, ja nie mogłem pozwolić na takie zachowanie.
- Cisza!- Krzyknąłem łapiąc uwagę uczniów, wszystkich oprócz smutnej dziewczyny.
-Hm.. Panno?- Zapytałem wskazując na blondynkę.
- Jasmine- Uśmiechnęła się uwodzicielsko, co na mnie nie działało.
- Panno Jasmine, wybiera się pani właśnie w tej chwili do dyrektora.- Powiedziałem otwierając drzwi klasy.
- Ale przecież.. ja mówiłam prawdę!- Pisnęła.
- Nie mam zamiaru się powtarzać. Proszę iść do dyrektora.- Ryknąłem na co wzdrygnęła. Dziewczyna wstała biorąc swoją torebkę w dłoń i wychodząc z klasy, przy tym kołysała swoimi biodrami.
- Cassie zostań po tej lekcji w klasie- Poinformowałem dziewczynę, która jak na zawołanie na mnie spojrzała. Jej oczy były czerwone od płaczu. Musiałem z nią porozmawiać na temat tego co stało się przed chwilą na mojej pierwszej lekcji. Nie mogłem pozwolić na takie zachowanie, tym bardziej że sam wiem jak to jest być biednym, w końcu nie od razu byłem miliarderem.
- Czas przejść do lekcji. Waszym zadaniem od poprzedniej nauczycielki było przeczytanie książki Romeo and Julia. Czy zrobiliście to?- Zapytałem na co wszyscy skinęli.
-Qu'est-ce qui s'est passé après le duel de Paris de Romeo?* - Zapytałem biorąc książkę w rękę i siadając przy biurku.
-Répondez-moi Cassie*- Powiedziałem patrząc na dziewczynę.
- Romeo popełnił samobójstwo, później Julia sie przebudziła i zabiła przebijając sie sztyletem- Mruknęła cicho.
- Racja. Dlaczego Romeo się zabił?.. Lucas
- Bo myślał że Julka też umarła- Odpowiedział szybko.
***
- Dobrze klaso. Na następnych zajęciach omówimy ''Stracone zachody miłości'' Także Williama.- Powiedziałem biorąc książki w rękę. Spojrzałem na drzwi i zauważyłem że uczennica, którą prosiłem o pozostanie próbowała wyjść z klasy.
- Panienko Cassie, proszę zostać.- Dziewczyna podeszła do mnie ze spuszczoną głową.
- To zdarzenie, które miało miejsce na mojej lekcji..- Chciałem powiedzieć ale dziewczyna przerwała mi.
- To nic...
- Hmm, nie znamy sie. Ja z natury jestem człowiekiem który nie toleruje nienawiści czy jakiś uprzedzeń wobec innych. Dlatego chce sie dowiedzieć od Ciebie całej prawdy, bo Ty wiesz tylko jaka ona na prawdę jest. - Uśmiechnąłem sie w jej stronę gdy spojrzała na mnie. Nie miałem pojęcia dlaczego była taka przestraszona, skryta w sobie. Nie powinno mnie to interesować, ale bardzo chciałem poznać ją bliżej...
_________________________________________
Hejoo <3
Mamy pierwszy rozdział, trochę długo zeszło na jego pisanie, przepraszamy.
Mamy nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu :*
JESSICA.IZA